Szwecja w jeden dzień czyli Karlskrona naszymi oczami



Po wyjściu z autobusu (wysiada się przy skwerze obok Mc Donaldsa) poszliśmy do kawiarni Cafe TreG na tradycyjną kawę i cynamonowe bułeczki a Marcysia – fanka arbuzów, na miseczkę tegoż owocu – ok. 130 sek całość.
Dalsze kroki skierowaliśmy do biura informacji turystycznej , żeby wypożyczyć rowery (tak nam powiedziano na promie) co okazało się nie prawdą ale przynajmniej dokładną mapkę dostaliśmy i info gdzie po te rowery. Bo niestety oficjalny przewodnik z promu niewiele wniósł w nasze życie 🙂
Mapka poniżej … zaznaczyłam krzyżykiem w kółku gdzie po rowery 😉

Koszt wynajęcia roweru na cały dzień to 100 sek. Bez problemu tez mogliśmy zostawić sobie w wypożyczalni jeden plecak (na promie nie , bo wracaliśmy drugim promem) Wypożyczenie rowerów to był świetny pomysł, bo zwiedzanie Karlskrona pieszo to moim zdaniem porażka – miasto jest rozległe i obfituje we wzniesienia a opisane w przewodniku atrakcje są mocno od siebie oddalone.
Podczas jazdy na rowerach spotykaliśmy utrudzonych pasażerów z naszego promu , którzy „modlili się” żeby ten dzień już się skończył.








i na obiad ….
zjedliśmy w restauracji Castello przy głównym rynku – łosoś z ziemniakami i surówką (mniam, mniam polecam). Za dwie porcje z piciem zapłaciliśmy 190 sek. (zdjęć nie ma 🙂
a potem dalej rowerami

Lubię zwiedzać Lidle w różnych krajach 😉
kupiliśmy m.in. kawę Zoega (smaczna, czytałam wcześniej w internecie i to prawda), deser Soppa – coś jak sok przecierowy , nasz z owocu dzikiej róży i z borówek, chlebek, który zdaje się nazywa się polarny , w każdym razie bardzo smaczny i długo świeży – na zdjęciu poniżej

gofry już robimy … 🙂
Żeby tradycji stało się zadość chcieliśmy tez konika Dala … w Lidlu nie było 🙂
cena tej najczęściej drewnian j pamiątki wahała się od 340 sek do 600 sek (zależnie od rozmiaru konika … co też nie było współmierne do ceny 🙂
W sumie kupiliśmy … magnes na lodówkę :-)za 70 sek
