uwaga ! materiał mocno wciągający ! miłej lektury, polecam
Wojtek na plantacji koki
rybki wszelakie …:-)
Przesłanie
Bayan goł znaczy „szczodra rzeka”. W jej poszukiwaniu tułamy się po najdzikszych zakamarkach naszej coraz mniej zielonej planety. Nasze z wędką wędrowanie nie jest jedynie spełnianiem hobbistycznych zachcianek, nie jest to też sprawa życia i śmierci – to coś… o wiele bardziej poważnego.
Kiedy po raz pierwszy pakowaliśmy plecaki na odległą, międzykontynentalną wyprawę wędkarską jeszcze nie wiedzieliśmy, że właśnie narodziliśmy się ponownie.
Jeśli więc kiedykolwiek zakiełkuje w Twojej głowie myśl, żeby może spróbować szczęścia w magicznej Amazonii, mongolskiej tajdze czy pośród bagien Jamalu, licz się z tym, że po powrocie życie nie będzie już takie samo. Od heroiny nie ma ucieczki. Bądź wówczas pewny, że czekają Cię nieprzespane noce spędzane na rozmyślaniach o gigantycznych potworach czających się gdzieś tam w nieznanych, rzecznych odmętach, godziny spędzane na wertowaniu Internetu, starych map i książek, zazdrosne patrzenie w niebo na każdy przelatujący samolot i tak do następnej wyprawy, do kolejnej… bez końca, bez odwrotu i bez żadnej rutyny. Bo każda wyprawa jest pierwsza. Na każdą kolejną rusza się z niemalejącym zapałem, z ciekawością dziecka wypatrującego z nosem przyklejonym do oblodzonej szyby pierwszej gwiazdki w Bożonarodzeniowy wieczór. Pamiętaj o tym i jeśli masz wątpliwości to lepiej przytul żonę, kup cukierki dzieciom, zakryj okno kocem i nie myśl.
Pomyśl o tym. Ja pomyślałem. Pomyśleliśmy. Odnaleźliśmy się jakby w korcu maku, Leon mówi: „Panie Ty ich tworzysz a potem oni sami się znajdują.” Znaleźliśmy się i oto jesteśmy.
Relacja
Boliwia 2010 – Znaleźć El Dorado
W ciele każdego prawdziwego faceta już od najmłodszych lat bije dzikie serce. Serce poszukiwacza skarbów, przygód, samotności, serce poszukiwacza mitycznej Atlantydy czy legendarnego El Dorado – w naszym przypadku pełnego wielkich, złotych ryb El Dorado. Musieliśmy ruszyć by je znaleźć! W przeciwnym razie nasze serca niedługo wyskoczyłyby z piersi!
Pierwszy raz w Boliwii byłem w 2004 roku i już wtedy dostrzegłem potencjał tamtejszych rzek i z zaciekawieniem słuchałem opowieści, nie do końca wierząc w potwory żyjące w tamtych wodach. Do tego od kilku lat obserwuję światowy boom na łowienie fantastycznie walecznych ryb w krystalicznych, górskich rzekach tropików a konkretnie złotych dorad właśnie w przyźródłowych odcinkach rzek Boliwii. Jest to teraz numer jeden w światowym flyfishing’u! Czy chcemy tego, czy nie ryby łososiowate w porównaniu z nakręconym metabolizmem ryb Ameryki Południowej przegrywają. Nie przegrywają za to piękne, przeźroczyste wody wartko przelewające się po kamieniach. Na szczęście w Boliwii ich nie brakuje. Musiałem zatem wrócić. Doświadczyć tego wszystkiego na własnej skórze. Nie wiedziałem jednak, że przerodzi się to w tak wielki, poważny projekt. Projekt, który umożliwi przeżycie podobnych rzeczy Wam. Ale pokolej…
Próbując się dostać z Caracass do Boliwii, na którymś z lotnisk poznaliśmy Adama – Polaka, który mieszka na stałe w Boliwii. Okazał się kolesiem nadającym na tych samych falach a jakiś czas później doskonałym kompanem w poszukiwaniu naszego wspólnego El Dorado! Znów słowa Leona okazały się prawdziwe: „Panie, Ty ich tworzysz a potem oni sami się znajdują”.
Adam z żoną Marielą w ich domu w Santa Cruz
W domu teścia Adama – przyjęcie na cześć Polaków – cholera! Na naszą cześć! Teść Adama do dziś darzy sporym szacunkiem Jana Pawła II i to pewnie jemu zawdzięczamy szacunek, którym i nas obdarzono. Świetny klimat!
Kokainę pierwszy raz wyekstrahował z koki Albert Niemann w 1860. W Niemczech chlorowodorek kokainy zaczęto stosować w medycynie w 1884. Jakkolwiek syntetyczne środki znieczulające są dzisiaj bardzo rozpowszechnione, kokainę nadal w pewnym stopniu wykorzystuje się w stomatologii i okulistyce, w 1879r zaczęto ją także używać w leczeniu uzależnienia od morfiny. Jednak część pacjentów zaczęła eksperymentować z zażywaniem obu środków.
Już w późnych czasach wiktoriańskich używano kokainy dla rozrywki. Określano ją jako silnie stymulującą i rozjaśniającą umysł. Zygmunt Freud był jednym z wielu entuzjastów kokainy. Opowiadanie Roberta Stevensona „Doktor Jekyll i pan Hyde” powstało podczas sześciodniowej kokainowej sesji. Nieustraszony polarnik Ernest Shackleton badał Antarktykę wspomagając się kokainowymi tabletkami o nazwie Forced March. Fikcyjna postać literacka, bohater znanych powieści detektywistycznych, Artura Conan Doyle’a – Sherlock Holmes, nie stronił od przyjmowania kokainy dożylnie.
Kiedy kokainę zmiesza się z alkoholem uzyskuje się kokatylen. Było to przyczyną popularności domieszkowania kokainą win – najbardziej znane Vin Mariani. Kokainowe wina zyskały sobie smakoszy wśród premierów, szlachty, a nawet papieży. Architekt Frédéric Auguste Bartholdi stwierdził, że gdyby posmakował Vin Mariani wcześniej w swoim życiu, zaprojektowałby Statuę Wolności kilka setek metrów wyższą.
Co ciekawe w 1996 r. gazeta San Jose Mercury News opublikowała serię artykułów śledczych pt. Ciemny związek (Dark Alliance), zarzucając spowodowanie epidemii kokainizmu w gettach amerykańskich działaniom świadomym i celowym CIA. Publikacja wywołała społeczne oburzenie w USA, aczkolwiek nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Dłuższe i głębokie banie obławia się tam z łodzi.
Kolejne 10kg.
Ryby są bardzo szerokie, spłaszczone od spodu. I spójrzcie na jej paszczę, na język jak u jaszczura.
Dorado są piękne – mienią się jak złota obrączka na palcu.
To że weźmie w takim miejscu to kwestia bardzo krótkiego czasu.
Potem to już kocioł…
…wyskok…
…wyskok…
…kocioł…
…kocioł… – jednym słowem: STANDARD…
Taki kocioł po braniu przez machnięcie ogonem po prostu musi robić wrażenie!
Powrót przez uprawę bananów do obozu.
Młoda Indianka Tsimane…
…i cała rodzinka.
Sąsiednia chata przygotowywała się do wymiany dachu.
I powrót.
Ostatni zachód nad El Dorado – rzeką gdzie już wtedy wiedzieliśmy, że postawimy naszą bazę.
Indianie – przewodnicy oczywiście nie mogli wrócić do domu z gołymi rękoma – musieli zabrać i uwędzić kilka ryb.
Podążamy w kierunku lądowiska samolotów – niby prosta ale w tych temperaturach niełatwa robota. Wyżej nad rzeką klimat jest znacznie przyjemniejszy.
Bo u Yoni’ego nawet tandetne figury syren mają ogony surubi! Kto by zwracał uwagę na gołe cycki? 😉
Po rybach wybraliśmy się posmakować kolejnego męskiego sportu – walki kogutów.
No i stało się – Grzesiek z Adamem byli gośćmi honorowymi a Adam w końcu został jednym z jurorów. Miss wyborów regionu Beni! Ale jaja!
Finalistki konkursu.
Adam w końcu sforsował wątpliwości reszty jury i musiała wygrać ta dziewczyna. Pewnie dlatego, że suknie miała w kolorze wspaniałych dorad z El Dorado!
Sabalo i dorado:)
Wiosną 2011 lecimy pilnować budowy bazy, od maja będziemy gotowi przyjmować pierwszych gości. Na razie w formie spływu i flying camp’u (mobilnego obozu namiotowego), z końcem roku ruszymy już z przyjmowaniem gości w budynkach. Chciałbym jednak zaprosić Was do siebie już teraz – do najpiękniejszego miejsca na ziemi. Choćby po to byście odkrywali rzekę wraz ze mną. Byście stanęli nad rzeką taką, jaka płynie nieskrzywdzona od początku istnienia świata. Byście zobaczyli jak sztaby złota dostają skrzydeł. Jak gonią w amoku całym stadem wszystko co przypomina uciekające sabalo, choćby była to kieszeń wyrwana z koszuli i założona na hak! Byście popatrzyli ze mną jak Indianie Tsimane wyrabiają strzały a potem stanęli w szranki w turnieju strzelania z łuku! Moglibyśmy ruszyć na pewne słone jezioro ukryte w górach albo pooglądać freski w jednej z niezbadanych inkaskich jaskini, których tu kilka w dżungli się znajdzie. Ruszylibyśmy rano zaliczając jeszcze kilka dorad po drodze, obudzeni przez papugi, które lubią się sprzeczać o owoce, które im rano wykładam. Żyjemy obok siebie. Zapraszam na nową przygodę Waszego życia. Paweł Mamoń.
rafalslowikowski@yahoo.com
r.slowikowski@bayangol.pl
m.aleksandrowicz@wp.pl
m.aleksandrowicz@bayangol.pl
lub dzwońcie:
Rafał +48501762321
Mariusz +48664141277
Tekst i opracowanie: Rafał Słowikowski w porozumieniu z Pawłem Mamoniem
zdjęcia: Grzegorz Borowski, Adam Kubisiak, Paweł Mamoń, Wojciech Polowiec