Sprzęt Samopodgrzewające się danie Klub Podróżników2016-12-1004 wyświetlenia Samopodgrzewające się danie Chodząc po górach czy bywając na wielu wyprawach, zwracam uwagę na ciekawe rozwiązania zarówno sprzętu jak i odzieży. Tym razem padło na jedzenie. Jest cała masa popularnych dań liofilizowanych, ale tym razem w góry zabrałem puszkę jedzenia samopodgrzewającego się. Na stronie dystrybutora jak i w opisach na Allegro same superlatywy. A jak jest w rzeczywistości ? W Wakacje jedna z takich puszek zawędrowała ze mną aż na Grossglocknera. Nie było potrzeby z niej korzystać, bo w schronisku jedzenie było całkiem smaczne i nie aż takie drogie, jak straszą w wielu relacjach. Przyszedł jednak czas na Tatry. Okazja nadarzyła się przy okazji testów plecaków. Dzień pochmurny, chłodny i deszczowy. Na szlakach i w schronisku pustki. Wiatr szalał zaciekle, więc gotowanie w terenie mijało się z celem. Próba nastąpiła więc w schronisku, co powinno ułatwić i wyjść na korzyść testowanej puszki z jedzeniem. Postępowałem zgodnie z instrukcją i opisem na opakowaniu: 1. Zdjąć plastikowe i metalowe wieczko 2. Szpikulec znajdujący się w komplecie wbić do samego końca w otwory zaznaczone na puszce. 3. Otworzyć puszkę z jedzeniem, zdejmując wieczko 4. Poczekać 6-11 minut mieszając potrawę od czasu do czasu. Trzeba przyznać że producent materiału nie żałuje. Dosyć gruba blacha, co dało się zauważyć już przy próbie otwarcia wieczka, a nawet dwóch. Dodatkowe wieczko plastykowe, a całość dodatkowo przykryta okładziną korkową. Podgrzewanie trwa od kilku minut, ale bulgotania pokazywanego na filmikach dostępnych na Youtube nie oczekujcie 🙂 Jedzenie jest ciepłe, ale szału nie ma. Tym bardziej że było to w ciepłym schronisku. Słabo to widzę na szlaku z minusową temperaturą. Minus Cała puszka daje złudną wielkość, bo po dobraniu się do zawartości, wewnątrz jest zdecydowanie inaczej, co widać na zdjęciach 🙂 Po opróżnieniu zawartości puszki, poprawiłem porcją bigosu ze schroniska. Na koniec zderzenie z rzeczywistością…. Co zrobić z taką ilością odpadów ? Otulina korkowa, pokrywka plastykowa, puszka metalowa i … no właśnie, jak sklasyfikować zawartość tego, co kryje się pomiędzy ściankami a co podgrzewa danie ? Wytwarzanie tak dużej ilości odpadów przy jednym posiłku zdecydowanie zniechęca. Nie po to od kilku lat organizujemy wiele akcji ekologicznych i sprzątamy szlaki, by teraz przejść obojętnie obok takiego problemu „Czyste Góry, Czyste Szlaki ” Całość wypadła więc bardzo negatywnie. Absolutnie nie zachęcam do korzystania z takiej formy zaspokajania głodu w górach. Ogólnie jeden wielki MINUS Puszkę zabrałem ze sobą nawet na Grossglocknera. I bardzo dobrze że tam nie otwierałem by się przekonać o „przereklamowaniu” towaru. Jak pokazały testy w Tatrach, oraz co można przeczytać na forach internetowych, przy zerowej temperaturze podgrzewanie szwankuje i to poważnie.