Tatry u porogu zimy. Grześ – Rakoń – Wołowiec w zachodzącym słońcu
Jak to zwykle bywa, także i tym razem wyjazd w Tatry dla kilku osób był dosyć niespodziewany. Sobotni poranek na dworcu w Krakowie i oczywiście tłum plecakowców zgłodniałych Tarzańskich widoków. Karolina miała w planie dołączyć do weekendowej wędrówki ale widok Patrycji z chłopakami był czymś niespodziewanym. Oni czekając na autobus o 6.40 jeszcze nie wiedzieli że dadza się namówićna mój plan na weekend. Plan, jak się okazało, obfitujący w duże doznania optyczne i nie tylko … Jak przebiegała nasza Tarzańska przygoda, najlepiej oddają to zdjecia a kolejny wyjazd w Tatry liczymy ze będzie już w puszystym śniegu z bazą w 5 Stawach.
Widok z okna autobusu w drodze do Zakopca …
Z dworza z Zakopca dotarliśmy busem do Chochołowskiej i ruszamy
Po drodze mija nas traktor nieudolnie udający pociag a my twardziele nie daliśmy się i zaoszczędziliśmy po 5 zeta 🙂
Na szlaku do schroniska spory tłok, to kandydaci na Przewodników Tatrzańskich
Nareszcie mniej ludzi i wiecej oznak zimy
Dochodzac do schroniska na Chochołowskiej …
widoki cieszące każde oko.
W schronisku zostawiliśmy zbędny balast i ruszamy na szlak. W planie mamy wejście na Grzesia a dalej „się zobaczy”
Docieramy na Przełęcz Bobrowiecką gdzie przebiega granica a jak przebiega widać dokładnie po gołym Polskim zboczu.
Widoków wiele nie było wiec ruszamy w stronę Grzesia żółtym szlakiem
Na Grzesiu (1653m) kolejne grupa przyszłych przewodników
Ruszyliśmy dalej w stronę Rakonia a po drodze na rozgrzewkę… 🙂 Karolina, Darek, Mariusz i Patrycja
Z mgieł wyłania się kolejna grupa kandydatów na przewodników
Docieramy na Rakonia (1879m) a tu także kandydaci…
Docieramy na przełęcz pod Wołowcem gdzie postanawiamy jednak wejść na szczyt mimo że czasu ze słońcem pozostało niewiele.
Skończyła się zabawa a zaczęły się schody… i brnięcie w śniegu ze sporym wiatrem.
Na Wołowcu wiało konkretnie i czuć było już oddech zimy
Po krótkiej „rozgrzewce” na szczycie, schodzimy we mgle …
im niżej schodzimy tym bardziej zaczyna przebijać się słońce
aż tu nagle wyłaniają się niesamowite widoki
nie o takie widoki chodziło ale Karolina z Patrycją dziwnią pozę przybrały…
zaczęło się ostre pstrykanie bo widoki nieziemskie …
„piątka” w komplecie na zboczu Wołowca a tutaj każdy z nas miał niesamowity spektakl… Widmo Brockenu
Widmo Brockenu, mamidło górskie, zjawisko Brockenu – rzadkie zjawisko optyczne spotykane w górach, polegające na zaobserwowaniu własnego cienia na chmurze znajdującej się poniżej obserwatora. Zdarza się, że cień obserwatora otoczony jest tęczową obwódką zwaną glorią.
Zjawisko obserwowane jest najczęściej w wyższych górach w warunkach, gdy obserwator znajduje się na linii pomiędzy Słońcem a chmurą, która położona poniżej obserwatora odgrywa rolę ekranu. Zjawisko obserwowane w górach daje ponadto efekt pozornego powiększenia cienia obserwatora – projekcja naturalnej wielkości cienia obserwatora na tle oddalonych gór sprawia, iż wydaje się on powiększony.
widok na Bobrowiecką Dolinę i Tatry Słowackie po lewej
fotki, fotki, fotki
i upadki …
po zrobieniu setek fotek ruszamy w dół w stronę schroniska
Polaków schroniskowe rozmowy
kolejny dzień i jesteśmy już na Iwanickiej Przełęczy
Przed schroniskiem na Ornaku tłumnie i kolorowo a brakuje tylko osóbek w „japonkach” mamy kozaczki , szpileczki i czapki z rogami a także kowbojów maści wszelakiej …
W drodze powrotnej zbaczamy do Jaskini Raptawickiej i udało mi się pozytywnie zaskoczyć kilka osób.
W jaskini eksploracja i oczywiście zdjęcia
Po wyjściu na szlak tradycyjnie już Pati zalicza „siad płaski” 🙂
Dałem się namówić i przeżyłem traumę wędrując przez Krupówki. W poszukiwaniu golonki z grila i innych smakołyków dotarliśmy do tradycyjnej knajpki z gwoździami wystajacymi z szafy czychajacymi na turystów … Po obfitym jedzeniu wracamy do szarej rzeczywistości z postanowieniem że już niebawem ponownie zawitamy w Tatry … nasze Tatry …
zapraszam takze do galerii z innych moich wędrówek po Tatrach