Bo chodzi o to, by Żyć zamiast egzystować, żeby każdy oddech miał smak i zapach. W końcu „wędrujemy zaledwie do wnętrza momentu i nie ma żadnego kresu ani żadnego celu.” Jest tu i teraz, są tylko sekundy, jest tylko dzisiaj.
Wtedy postanowiłam…
(reportaż Karoliny Zieby-Kulawik pochodzi z 13.10.2011r)

Po raz pierwszy od miesięcy mam nad sobą gwiazdy, jest ich więcej niż granatowej przestrzeni pomiędzy. To miejsce emanuje spokojem i przedziwną mocą. Daje ukojenie, uspokaja pędzące myśli…. ten wschód




…żyją tu Ukraińcy, Rosjanie i potomkowie Tatarów. Wśród mijanych gór i dolin, jak spod ziemi wyrastają meczety. Często znajdują się tuż obok cerkwi. Nikomu to nie przeszkadza, nikogo to nie dziwi. Krym to prawdziwe miejsce spotkań. Tutaj Wschód styka się z Zachodem, tworząc niepowtarzalny mix kulturowy. Półwysep miał w swojej historii tak wielu władców, że mało kto mógłby ich spamiętać. Każdy pozostawił po sobie ślad w architekturze, kulturze, języku, nazwach miejscowości i mentalności ludzi. Obecnie Krym ma problem z tożsamością. Teoretycznie jest ukraiński, ale ponad połowę ludności stanowią Rosjanie. Większość mieszkańców Krymu identyfikuje się z Rosją. Język rosyjski dominuje w sklepach, urzędach i na ulicach. Tutaj proeuropejskie aspiracje Ukrainy nie znajdują uznania. Zwłaszcza ludzie starej daty wierzą w Mateczkę Rossiję. Sprzeciwiają się wycofaniu Floty Czarnomorskiej do Rosji. Nie przepadają za Amerykanami i NATO. Na Krymie ciągle wyczuwa się pozostałości starego ustroju. Kapitalizm nie zapuścił tu zbyt mocno korzeni. Socjalizm głęboko przeorał świadomość starszego pokolenia. W krymskich miastach Lenin jest wiecznie żywy. Trudno znaleźć skupisko ludzkie bez jego pomnika.

Lenin w Jałcie
A teraz trochę o podróży…

Kupejnyj (kupé) – czteroosobowe, zamykane przedziały. Optymalny wybór.
Spalnyj (liuks) – dwuosobowe przedziały. Cena zazwyczaj trzycyfrowa. Warunki podobne jak w kupe, ale jest więcej miejsca.

A więc w drogę…

Dobry to czas na obmyślenie wstępnego planu co, gdzie i w jakiej kolejności odwiedzimy, co jednak i tak było spontaniczne, bo nie byliśmy niczym ograniczeni jak tylko biletem powrotnym do Lwowa po dwóch tygodniach… Był to także czas na naukę cyrylicy

Po drodze minęliśmy wiele dworców, każdy piękny i monumentalny, i tak aż do Symferopola, gdzie nasza podróż pociągiem dobiegła końca

Oddaliśmy się w wir podróży, wakacji, chcąc zobaczyć jak najwięcej, poznać mentalność ludzi i to jak żyją. Dużo chodziliśmy pieszo z plecakiem, spaliśmy w kwaterach jak i w namiocie.



Pierwszym punktem do jakiego dotarliśmy była Jałta. Z Symferopola do Jałty prowadzi najdłuższa w Europie linia trolejbusowa długości około 86 km.
Za czasów Związku Radzieckiego była ona popularnym kurortem nadmorskim i nadal jest.



Najbardziej rosyjskie spośród krymskich miast. Stacjonuje tu Flota Czarnomorska, rosyjski język i flagi są wszechobecne. Odnosi się wrażenie, że nagle przenieśliśmy się do innego kraju. Wrażenie to potęguje sam port, gdzie rdzewieją okręty wojenne z trójkolorową, rosyjską banderą. Militarny charakter miasta oddają organizowane „pchle targi”, gdzie można na pamiątkę zakupić poradziecki order czy odznaczenie. Koniecznie należy wybrać się na spacer Bulwarem Nadmorskim, skąd można podziwiać pomnik Zatopionych okrętów, upamiętniający wydarzenia Wojny Krymskiej z 1905 roku. Samo miasto nie zachwyca, najciekawsze usytuowane jest na jego obrzeżach – to umieszczony na liście światowego dziedzictwa UNESCO Chersonez Taurydzki, pozostałości starożytnego miasta, gdzie można poczuć się niczym w antycznej Grecji. To miejsce, gdzie w 988 roku książę Włodzimierz Wielki przyjął symboliczny chrzest Rusi. Na uwagę zasługuje zwłaszcza fotogeniczna „Brama Morska” z dzwonem, który niegdyś ostrzegał statki w czasie złej pogody oraz kiepskiej widoczności, a dzisiaj stanowi obowiązkowy punkt zdjęciowy, do którego ustawiają się kolejki fotografów. Nie sposób też nie zauważyć niedawno zrekonstruowanego, efektownego soboru św. Włodzimierza, którego złota kopuła góruje nad urokliwymi ruinami Chersonezu.











i cysterny. Warto zadać sobie trochę trudu i wspiąć się na stromą i miejscami śliską skałę zwaną Kyz-Kule. Rozciąga się stąd niesamowity widok na Sudak i pobliski Nowy Świat.









To pierwsi od paru godzin ludzie…







WALUTĄ Ukrainy od 1996 r. jest hrywna, ale bardzo często zdarza się, że zwłaszcza starsze osoby w dalszym ciągu używają, z sentymentu za Związkiem Radzieckim, nazwy rubel. Wyjeżdżając na Krym należy wziąć ze sobą euro lub dolary amerykańskie. Kantory, jeszcze poza Rublami, z reguły nie wymieniają innych walut. Należy jednak pamiętać, aby banknoty były w miarę możliwości nowe i nieuszkodzone. W innym przypadku kantor może odmówić wymiany podejrzanego banknotu.
To najszybszy i w miarę tani sposób przemieszczania się po Krymie. Są to stare, wysłużone busy, zabierające tyle osób, ilu uda się wejść do środka, zatrzymujące się w dowolnym miejscu. Wystarczy krzyknąć do kierowcy „Astanowka pażałsta” (przystanek proszę) i marszrutka zgodnie z żądaniem podróżującego zatrzyma się. Sieć połączeń jest gęsta, marszrutki kursują często zwłaszcza między turystycznie atrakcyjnymi miejscami. Nie ma także problemu ze znalezieniem interesującej nas marszrutki nawet jeśli nie czytamy cyrylicy. W miejscach, skąd marszrutki wyruszają w trasę można spotkać naganiaczy, którzy zaprowadzą nas i wskażą odpowiedni pojazd.

Krymskie winnice należą do jednych z najstarszych w Europie. Krzewy winorośli sprowadzili tu starożytni Grecy w V w. p.n.e., jednak prawdziwy rozkwit i światowy rozgłos tutejsze wina zawdzięczają człowiekowi, w którego żyłach płynęła polska krew. Był to książę Lew Golicyn, urodzony na Lubelszczyźnie syn polskiej hrabianki i rosyjskiego arystokraty, który pod koniec XIX w. przyjechał za głosem serca na Krym i zbudował tu prawdziwe winiarskie księstwo. Marzeniami Lwa Golicyna było stworzenie niepowtarzalnego wina, które mogłoby konkurować z francuskimi trunkami oraz aby wino wyparło w carskiej Rosji wódkę. O ile pierwsze udało mu się zrealizować, drugie już niekoniecznie. Dla Krymu charakterystyczne są wina likierowe, mocne, wzmacniane winnym destylatem, o niepowtarzalnym muszkatowym aromacie. Punktem obowiązkowym dla miłośników szlachetnego trunku jest odwiedzenie dwóch miejscowości – Massandry i Nowego Świata.