Cykliczne Spotkania Podróżników ETIOPIA – GÓRY SIMEN Albin Marciniak2011-05-1403 wyświetlenia 30.05.2011 godz. 19:00 Klub Podróżników „Śródziemie” Kraków Piwnica pod BaranamiETIOPIA – GÓRY SIMENElżbieta Wiejaczka 30.05.2011 godz. 19:00 ETIOPIA – GÓRY SIMEN, LALIBELA, PLEMIONA POŁUDNIA Elżbieta Wiejaczka Co zapamiętałam z Etiopii? Czwarta rano. Pijemy kawę, niektórzy jedzą owsiankę. Na głowach czołówki, w rękach kijki –ruszamy. Żeby zdobyć szczyt przed południem, trzeba wyruszyć przed świtem. Nie jest zimno– już na pierwszym postoju ściągamy kurtki, polary. Po kilku godzinach, kiedy zaczyna świtać,wynurza się przed nami świat jak z bajki – łagodne, porośnięte trawą stoki, złocące się wporannym blasku. 4543 m n.p.m. – Ras Dashen, czy raczej, jak mówią miejscowi, Ras Dejen. Ze skalnego szczytu,najwyższego w Etiopii, rozciąga się niezapomniany widok. 150 kilometrów stąd, w Lalibeli, teżstoją skały. Kilka wieków temu wykuto w nich dwanaście klasztorów, dziś jest to święte miejsceortodoksyjnego kościoła etiopskiego. Ysykysta & Indżera Energiczne potrząsanie ramionami i ruch głową jak u Michaela Jacksona – oto taniec ysykysta.Próbuję naśladować wibracje tancerki, ale szybko rezygnuję i wracam do stołu. Przede mnąleży tradycyjne danie – indżera, o tej porze roku bezmięsna. Jest Wielki Post, więc poszcząwszyscy, nawet przyjezdni. Do doliny Omo lecimy kilka godzin, kilka kolejnych spędzamy w jeepie. Na targ w KeyAfer docieramy późnym popołudniem, więc kierowca mówi: macie godzinę. W pośpiechupodziwiamy fryzury kobiet Hamerskich, fotografujemy chłopaków z plemienia Tsamaj. A potem– już powoli, bo przez długą część trasy nie ma asfaltu – wracamy „wesołym autobusem” dostolicy. Jak najszybciej, może kiedy trawa w górach się zazieleni. Zanim zapomnę amharskiepodziękowanie „amesegenallo”. Zanim serdeczni ludzie, których tam spotkałam, zapomnąmnie.